Weszła na górę i usiadała pod swoją klasą- nr 6. Błękit ścian omamił ją trochę, lecz po pewnej chwili zauważyła, że nie jest sama. Nieco dalej siedziała cichutko jakaś dziewczyna. Wpatrywała się w swoje jeansowe rurki i ciągnęła za rękawy pomarańczowej bluzki z jakimiś "bazarkowymi" wzorkami. Magda nie widziała jej nigdy wcześniej. Może i chodziła do jej klasy, ale nie rzucała się w oczy. Cóż., każdemu warto dać szansę. Poza tym- nudzi się! Podeszła do koleżanki.
-Cześć. Ty jesteś z 1a?
-Mhm...- Dziewczyna podniosła nieśmiało głowę, by po chwili ją opuścić.
-Ja jestem Magda- Podała jej dłoń.
-Misia.
-Ok. Codziennie tak tu siedzisz?- Usiadła na podłodze tuż obok.
-No, tak. Tata jedzie do pracy i mnie przywozi trochę wcześniej.
-Aaa...
Zapadła niezręczna cisza.
-A jak ci się podoba w tej szkole?- Magda nie poddawała się. Chciała coś wydusić z koleżanki. Wyglądała przecież na miłą.
-Średnio.- Zacisnęła usta i umilkła.
Nagle ze schodów dało się słyszeć hałasy.
-O! Idzie reszta klasy!
Na korytarzu ukazała się Monika, Agata i Agnieszka.
-Cześć, Madziu!
-Cześć.
-O! A kogo my tu mamy! Panią Niedźwiedź.
Misia zakryła dłonią twarz i oparła się o własne kolana.
-Cześć. Ty jesteś z 1a?
-Mhm...- Dziewczyna podniosła nieśmiało głowę, by po chwili ją opuścić.
-Ja jestem Magda- Podała jej dłoń.
-Misia.
-Ok. Codziennie tak tu siedzisz?- Usiadła na podłodze tuż obok.
-No, tak. Tata jedzie do pracy i mnie przywozi trochę wcześniej.
-Aaa...
Zapadła niezręczna cisza.
-A jak ci się podoba w tej szkole?- Magda nie poddawała się. Chciała coś wydusić z koleżanki. Wyglądała przecież na miłą.
-Średnio.- Zacisnęła usta i umilkła.
Nagle ze schodów dało się słyszeć hałasy.
-O! Idzie reszta klasy!
Na korytarzu ukazała się Monika, Agata i Agnieszka.
-Cześć, Madziu!
-Cześć.
-O! A kogo my tu mamy! Panią Niedźwiedź.
Misia zakryła dłonią twarz i oparła się o własne kolana.
-Hej. Co jest?- Tym razem odezwała się Magda.
Monika zaśmiała sę głośno i pstryknęła palcami.
-A nic... Gadamy sobie z... jak jej tam było?- Zamachała rękami na boki.
-Miiisia.- Prychnęła głupim tonem Agata.
-Tak, Misia.
Nastała chwilowa cisza.
Magda spojrzała na dziewczynę, która budziła ów zainteresowanie, pociągnęła ją za bluzkę i odparła: "Chodź."
Ruszyły w stronę toalety. Misia wyglądała na oszołomioną, ale grzecznie zrobiła to, o co prosiła ją wybawczyni.
Gdy znalazły się w "damskiej sali konwersacji", usiadły na parapecie.
-O co chodzi?
-Ale co?
-O co chodzi z dziewczynami?
-...
-Widzę, że jest coś na rzeczy.
Dziewczyna przekręciła się niespokojnie.
-No, mów...- Nie poddawała się Magda- Powiedz...
-Jest wszystko ok. Po prostu te... osoby mnie nie lubią. Chyba nie zmuszę ich do przyjaźni ze mną...
-Kochana, nie musisz się z nimi przyjaźnić, ale co innego- koleżeństwo, a co innego dokuczanie, agresja...
Brązowe loki Misi zatrzęsły się niespokojnie.
-Żadna agresja... Nadały mi... heh...-Uśmiechnęła się na siłę.- No, zabawny pseudonim.
Magda jeszcze raz spojrzała na zmieszaną koleżankę.
-A tak w ogóle jak masz na imię? Misia to skrót, wiem.
-Dominika.
Monika zaśmiała sę głośno i pstryknęła palcami.
-A nic... Gadamy sobie z... jak jej tam było?- Zamachała rękami na boki.
-Miiisia.- Prychnęła głupim tonem Agata.
-Tak, Misia.
Nastała chwilowa cisza.
Magda spojrzała na dziewczynę, która budziła ów zainteresowanie, pociągnęła ją za bluzkę i odparła: "Chodź."
Ruszyły w stronę toalety. Misia wyglądała na oszołomioną, ale grzecznie zrobiła to, o co prosiła ją wybawczyni.
Gdy znalazły się w "damskiej sali konwersacji", usiadły na parapecie.
-O co chodzi?
-Ale co?
-O co chodzi z dziewczynami?
-...
-Widzę, że jest coś na rzeczy.
Dziewczyna przekręciła się niespokojnie.
-No, mów...- Nie poddawała się Magda- Powiedz...
-Jest wszystko ok. Po prostu te... osoby mnie nie lubią. Chyba nie zmuszę ich do przyjaźni ze mną...
-Kochana, nie musisz się z nimi przyjaźnić, ale co innego- koleżeństwo, a co innego dokuczanie, agresja...
Brązowe loki Misi zatrzęsły się niespokojnie.
-Żadna agresja... Nadały mi... heh...-Uśmiechnęła się na siłę.- No, zabawny pseudonim.
Magda jeszcze raz spojrzała na zmieszaną koleżankę.
-A tak w ogóle jak masz na imię? Misia to skrót, wiem.
-Dominika.
-O! Dominika!- Magda tak przejęła się sprawą koleżanki, że zapomniała nawet, jaką sprawę miał załatwić z paczką.- Fajnie.
Misia z zakłopotania spojrzała na podłogę. Jej duże okulary zsunęły się z nosa i z brzękiem spadły na kafelki. Szkło rozprysło po całej łazience. "Ojej!". Obydwie dzieczyny uklękły i zaczęły zbierać szczątki.
-Dlaczego nigdy nic mi się nie udaje...-Dominika zaczęła niespodziewanie chlipać.-Nikt nigdy mnie nie lubił. Zawsze byłam wyrzutkiem. Wyrzutkiem z brzydkimi ciuchami, a przede wszystkim twarzą.
Ciemne loki otuliły głowę wydającej się całkiem bezbronną. Dziewczyna zakryła oczy dłońmi i zaczęła się delikatnie trząść w przypływie nagłego łkania.
Magdzie zrobiło się przeraźliwie niezręcznie, a zarazem smutno. Tak bardzo narzekała na własny los, a teraz nie mogła patrzeć na cierpienie Misi. Misia nie miała się do kogo odezwać. Misia nie miała się do kogo wyżalić. Przynajmniej do teraz...
-Co ty gadasz! Jesteś bardzo ładna, a za twoje włosy dałabym się pokroić! Mówię ci! Poza tym ja cię bardzo lubię. A z okularami zaraz coś załatwimy. Chodź, może pójdziemy do sekretariatu. Chciałabyś wrócić do domu?
Dominika uniosła oczy w nadziei, a jej załzawione rzęsy wydawały się jeszcze dłuższe. Wytrzepała spódniczkę, czerwone rajstopy i wstała wraz z koleżanką.
Ruszyły korytarzem. Było już długo po dzwonku, ale nie obchodziło je to. Magda objęła ramieniem koleżankę. Otworzyły drzwi i weszły do ciepłego, przytulnego pokoiku. Drobna kobieta siedziała przy biurku i pukała palcami w klawiaturę. Na widok dziewczyn uśmiechnęła się i wskazała dłonią dwa wolne krzesła.
Sekretarka zdjęła z nosa okulary, westchnęła i otworzyła swoje pomalowane na czerwono usta:
-Wiem, że powinnyście być już na lekcjach. To chyba musi być poważna sprawa, skoro zgłaszacie się do mnie o tej porze. Co się stało?
Magda spojrzała na misię, gryzącą kciuka i zaczęła mówić:
-Mojej koleżance stłukły się okulary. Bez nich nie poradzi sobie zupełnie, a poza tym... chyba źle się czuję. Wydaje mi się, że ma gorączkę.
-To czemu przychodzicie do mnie? Mamy pielęgniarkę...- Tym razem kobieta nie była miła jak na początku, jej czarne, zakrzywione brwi i "panterzasta" bluzka zaczęły bić dziewczyny po oczach.
-No, tak, ale co zrobić z tymi okularami, są rozbite, a jej jest źle.
-To czemu sama mi o tym nie powie? Koleżanko- Zwróciła się do Dominiki.- Mmm...? Co jest?
Miśka zarumieniła się po skrawki włosów, potarła dłonią czoło i cichutko odparła:
-Jest tak, jak powiedziała Magda.
-Dobrze, zadzwonię po twoich rodziców, ale niech pani Magdalena wróci do klasy, dobrze?- Ostatnie zdanie wypowiedziała trzymając już w ręce telefon, równocześnie zapalając długiego papierosa.
Dominika wyglądała na wyjątkowo zmartwioną, ale cóż.... Precież musi zrobić, to o co prosiła ją kobieta.
Wyszła, cichutko zamknęła drzwi i ruszyła w stronę klasy.Zieleń korytarza, która miała uspokajać uczniów, działała na Magdę jak płachta na byka. Sama nie wiedziała dlaczego poczuła się wściekła. Czy to dlatego, bo ta Misia, której pomogła, nawet nie podziękowała, nie chciała jej zatrzymać? Może poczuła się niedoceniona?
Misia z zakłopotania spojrzała na podłogę. Jej duże okulary zsunęły się z nosa i z brzękiem spadły na kafelki. Szkło rozprysło po całej łazience. "Ojej!". Obydwie dzieczyny uklękły i zaczęły zbierać szczątki.
-Dlaczego nigdy nic mi się nie udaje...-Dominika zaczęła niespodziewanie chlipać.-Nikt nigdy mnie nie lubił. Zawsze byłam wyrzutkiem. Wyrzutkiem z brzydkimi ciuchami, a przede wszystkim twarzą.
Ciemne loki otuliły głowę wydającej się całkiem bezbronną. Dziewczyna zakryła oczy dłońmi i zaczęła się delikatnie trząść w przypływie nagłego łkania.
Magdzie zrobiło się przeraźliwie niezręcznie, a zarazem smutno. Tak bardzo narzekała na własny los, a teraz nie mogła patrzeć na cierpienie Misi. Misia nie miała się do kogo odezwać. Misia nie miała się do kogo wyżalić. Przynajmniej do teraz...
-Co ty gadasz! Jesteś bardzo ładna, a za twoje włosy dałabym się pokroić! Mówię ci! Poza tym ja cię bardzo lubię. A z okularami zaraz coś załatwimy. Chodź, może pójdziemy do sekretariatu. Chciałabyś wrócić do domu?
Dominika uniosła oczy w nadziei, a jej załzawione rzęsy wydawały się jeszcze dłuższe. Wytrzepała spódniczkę, czerwone rajstopy i wstała wraz z koleżanką.
Ruszyły korytarzem. Było już długo po dzwonku, ale nie obchodziło je to. Magda objęła ramieniem koleżankę. Otworzyły drzwi i weszły do ciepłego, przytulnego pokoiku. Drobna kobieta siedziała przy biurku i pukała palcami w klawiaturę. Na widok dziewczyn uśmiechnęła się i wskazała dłonią dwa wolne krzesła.
Sekretarka zdjęła z nosa okulary, westchnęła i otworzyła swoje pomalowane na czerwono usta:
-Wiem, że powinnyście być już na lekcjach. To chyba musi być poważna sprawa, skoro zgłaszacie się do mnie o tej porze. Co się stało?
Magda spojrzała na misię, gryzącą kciuka i zaczęła mówić:
-Mojej koleżance stłukły się okulary. Bez nich nie poradzi sobie zupełnie, a poza tym... chyba źle się czuję. Wydaje mi się, że ma gorączkę.
-To czemu przychodzicie do mnie? Mamy pielęgniarkę...- Tym razem kobieta nie była miła jak na początku, jej czarne, zakrzywione brwi i "panterzasta" bluzka zaczęły bić dziewczyny po oczach.
-No, tak, ale co zrobić z tymi okularami, są rozbite, a jej jest źle.
-To czemu sama mi o tym nie powie? Koleżanko- Zwróciła się do Dominiki.- Mmm...? Co jest?
Miśka zarumieniła się po skrawki włosów, potarła dłonią czoło i cichutko odparła:
-Jest tak, jak powiedziała Magda.
-Dobrze, zadzwonię po twoich rodziców, ale niech pani Magdalena wróci do klasy, dobrze?- Ostatnie zdanie wypowiedziała trzymając już w ręce telefon, równocześnie zapalając długiego papierosa.
Dominika wyglądała na wyjątkowo zmartwioną, ale cóż.... Precież musi zrobić, to o co prosiła ją kobieta.
Wyszła, cichutko zamknęła drzwi i ruszyła w stronę klasy.Zieleń korytarza, która miała uspokajać uczniów, działała na Magdę jak płachta na byka. Sama nie wiedziała dlaczego poczuła się wściekła. Czy to dlatego, bo ta Misia, której pomogła, nawet nie podziękowała, nie chciała jej zatrzymać? Może poczuła się niedoceniona?
Na swoich plecach czuła wzrok Moniki i Natalii. Usiadła w swojej ostatniej ławce, wyjęła książki, utkwiła wzrok w tablicy i zamyśliła się. Pewnie ta Miśka wcale jej nie lubi, tylko jest jakaś zakompleksiona i tyle. Pewnie niedługo wielka trójeczka uweźmie się na niej, a przecież nawet nie wyjaśniła tej sprawy z policją. No, własnie, policja... Tyle spraw na głowie, a dopiero trzynaście lat za sobą. Jakie to życie bywa trudne. Uczucie bezsilności, nawet łzy nie pojawiają się w oczach, nie chcą cieknąć, za dużo emocji, za dużo na głowie. Czy ktoś teraz przyjdzie jej z pomocą? Miesiąc, który tyle zmienił, który zrobił z niej innego człowieka, ale przecież nie ważne jest to, co było kiedyś, tylko to, co nadejdzie. A co nadejdzie? Tego nikt nie wie, a ona, Magda tej przyszłości obawiała się jak nigdy.
-Może koleżanka z tyłu rozwiąże nam równanie, co?
Dziewczyna zerwała się z ławki i z drżącymi nogami podeszła do tablicy. Miała wrażenie, że cała klasa się jej przygląda, jakby była ufo. Czy nigdy nie można być w złym nastroju?
-Dobrze, dwie całe i czterdzieści pięć setnych dodać sto całych i czterysta tysięcznych, to się równa?
-Tak, tak. Już rozwiązuję.
Przetarła ręką czoło i starła szmatką tablicę, pył kredy wpadł jej do nos i głośno kichnęła. Cała klasa zaśmiała się złośliwie, nauczycielka westchnęła i założyła nogę na nogę. Magda spięła się, ale żadne liczby nie wchodziły jej do głowy.
-No, najpierw dodaj całości. Dwa plus sto jednen... ile to daje? Jaka jest suma?
-Yy.. sto pięć? ... Nie, nie! Sto trzy! Tak!
-Taak...A teraz czas na ułamek.
Znowu cisza. Magda pisała coś na tablicy, po chwili wszystko usuwała i tak w kółko.
-Dobrz... usiądź. Kto zrobi to za naszą roztrzepaną koleżankę?
-Ja! Dłoń rudej dziewczyny wystrzeliła w górę jak z procy.
-Może koleżanka z tyłu rozwiąże nam równanie, co?
Dziewczyna zerwała się z ławki i z drżącymi nogami podeszła do tablicy. Miała wrażenie, że cała klasa się jej przygląda, jakby była ufo. Czy nigdy nie można być w złym nastroju?
-Dobrze, dwie całe i czterdzieści pięć setnych dodać sto całych i czterysta tysięcznych, to się równa?
-Tak, tak. Już rozwiązuję.
Przetarła ręką czoło i starła szmatką tablicę, pył kredy wpadł jej do nos i głośno kichnęła. Cała klasa zaśmiała się złośliwie, nauczycielka westchnęła i założyła nogę na nogę. Magda spięła się, ale żadne liczby nie wchodziły jej do głowy.
-No, najpierw dodaj całości. Dwa plus sto jednen... ile to daje? Jaka jest suma?
-Yy.. sto pięć? ... Nie, nie! Sto trzy! Tak!
-Taak...A teraz czas na ułamek.
Znowu cisza. Magda pisała coś na tablicy, po chwili wszystko usuwała i tak w kółko.
-Dobrz... usiądź. Kto zrobi to za naszą roztrzepaną koleżankę?
-Ja! Dłoń rudej dziewczyny wystrzeliła w górę jak z procy.
-Dobrze, Karolina, zapraszam.
Dziewczyna minęła Magdę nie oglądając się na nią nawet przez sekundę. Ta usiadła bezsilnie w ławce i zaczęła mazać szlaczki po zeszycie.
-A ty, w ostatniej ławce, patrz się.- Matematyczka nie była przyjemna. Jej stary sweter i buty wyglądające na męskie budziły odrazę i dystans do niej samej.
-Mhm.- Magda grzecznie przytaknęła, a w głowie przebiegła jej nieco inna myśl.
Karolina równanie skończyła po kilku sekundach. Kreda, którą pisała niemiłosiernie głośno i szybko stukała o blat zielonej tablicy. "Zaraz ze ścian odpadnie tynk..."
-Bardzo dobrze. Kto przyjdzie do następnego?
Cisza.
-No, więc może ponownie....
Dzwonek.
Magda odetchnęła z wielką ulgą. Nauczycielka zadała im jeszcze "krótką i przyjemną" pracę domową i była już wolna. W sumie nie chciała zaglądać do Miśki. Być może ona nawet by tego nie chciała, ale ludzka ciekawość przeważyła szalę. Zbiegła szybko na pierwsze piętro, o mało nie przewracając się na śliskich schodach. Otworzyła drzwi od sekretariatu. Zauważyła tylko tę kobietę i nikogo więcej. "Co jest?!"
-Przepraszam.- To powiedziała już na głos.- Czy jest Dominika. Ta... wie pani, z którą...
-Poszła już.- Przerwała marszcząc brwi.
-Aha, to przepraszam.
"Przecież Misi tam nie było. Pod klasą. Chyba, że się minęłyśmy."- z taką myślą kontynuowała szaleńczy bieg, tym razem na górę.
Na korytarzu, rzeczywiście stała zguba. Ale nie była sama. Tuż przy niej tkwiła obejmująca ją... Monika
Dziewczyna minęła Magdę nie oglądając się na nią nawet przez sekundę. Ta usiadła bezsilnie w ławce i zaczęła mazać szlaczki po zeszycie.
-A ty, w ostatniej ławce, patrz się.- Matematyczka nie była przyjemna. Jej stary sweter i buty wyglądające na męskie budziły odrazę i dystans do niej samej.
-Mhm.- Magda grzecznie przytaknęła, a w głowie przebiegła jej nieco inna myśl.
Karolina równanie skończyła po kilku sekundach. Kreda, którą pisała niemiłosiernie głośno i szybko stukała o blat zielonej tablicy. "Zaraz ze ścian odpadnie tynk..."
-Bardzo dobrze. Kto przyjdzie do następnego?
Cisza.
-No, więc może ponownie....
Dzwonek.
Magda odetchnęła z wielką ulgą. Nauczycielka zadała im jeszcze "krótką i przyjemną" pracę domową i była już wolna. W sumie nie chciała zaglądać do Miśki. Być może ona nawet by tego nie chciała, ale ludzka ciekawość przeważyła szalę. Zbiegła szybko na pierwsze piętro, o mało nie przewracając się na śliskich schodach. Otworzyła drzwi od sekretariatu. Zauważyła tylko tę kobietę i nikogo więcej. "Co jest?!"
-Przepraszam.- To powiedziała już na głos.- Czy jest Dominika. Ta... wie pani, z którą...
-Poszła już.- Przerwała marszcząc brwi.
-Aha, to przepraszam.
"Przecież Misi tam nie było. Pod klasą. Chyba, że się minęłyśmy."- z taką myślą kontynuowała szaleńczy bieg, tym razem na górę.
Na korytarzu, rzeczywiście stała zguba. Ale nie była sama. Tuż przy niej tkwiła obejmująca ją... Monika
Świetne ; ) kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńW niecałą godzinę przeczytałam wszystkie rozdziały, zaciekawiło mnie. Ciekawa fabuła i w ogóle... Pozdr, ramka1.
OdpowiedzUsuńPS. Gdybyś chciała, to zapraszam na mojego bloga swiat-11-latki.blogspot.com Nie traktuj tego jako spam...
Zaczęłam czytać całe opowiadania pół godziny temu. Bardzo mi się podobają i czekam na kolejny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńEj ale raz Misia ma na sobie jeansowe rurki a raz spódniczkę i czerwone rajstopy ??
OdpowiedzUsuń