Witajcie ponownie! Tu Sophie! Swoje konto na Stardoll oddałam mojej koleżance, ale za kontynuację opowiadania, które odniosło tak duży sukces rok temu, biorę się ja! Mam nadzieję, że seria "Różowe Soczewki" spodoba Wam się jeszcze bardziej i z chęcią zaczniecie zaglądać na blog. Pozdrawiam i życzę udanej lektury!

sobota, 23 października 2010

Różowe Soczewki, rozdz.5

 Dziewczyny spojrzały tylko przelotnie na Magdę i usiadły. Pani powtórzyła w skrócie informacje dotyczące wyjazdu. Widać, że w przeciwieństwie do całej klasy, nie spodobał im się bardzo ten pomysł. "Znowu wyjazd! Już nie mam czasu siedzieć w domu..."- marudziła jedna przez drugą. Można nawet uznać, że swoimi humorami obrzydziły całą sytuację. Jednak uwaga od nauczycielki uspokoiła je nieco. Cała lekcja to ta sama tematyka, która nie podobała się Magdzie. Z resztą historia, biologia, muzyka, religia, matematyka i angielski to zwykła nuda. To, co zwykle. Niby chce się tego końca "szkolnego dnia", a z drugiej strony- co będzie potem? Czy dziewczyny znowu wyciągną  na  "zakupy"? Przecież nie chce się już z nimi iść. Nie chce. Ale co im się odpowie? Pytania przelewały sie w głowie. Nic nie miało sensu. Czy to depresja? Czy po dwóch dniach w nowej szkole można mieć wszystkiego dosyć? Można. Kiedy Magda w takim wielkim zamyśleniu siedziała na ławce, nie zauważyła nawet zbliżającej się ku niej osoby.

-Cześć.- Dziewczyna gwałtownie się odwróciła. W pierwszej chwili myślała, że to albo Agnieszka, albo Monika, albo Agata, albo nawet Ala i Małgosia. W skrócie ujmując- oczekiwała najgorszego. Miła niespodzianka? Takowe istnieją. Przed Magdą stanęła ta jasnowłosa piękność, z którą rozmawiała wczoraj przed wf'em.

-O. Cześć.

-Przestraszyłam cię pewnie?

-Nie, nie. Po prostu myślałam, że to .. że to kto inny.

-Miałaś na myśli tę "zakupową paczkę", tak?

-No, jeżeli chodzi o Agę, drugą Agę i Monikę, to odpowiem twierdząco.- Magda nie zbyt wiedziała o co chodzi. Blondynka, jak się potem okazało- Natalia, usiadła na skraju ławeczki tuż obok.

-No, tak. Szkoda, że się z nimi zadajesz. Możesz mieć kłopoty. Możesz mieć kłopoty.- Odprała z westchnieniem i utkwiła swoje wielkie niebieskie oczy w koleżance.

-Co konkretnie masz na myśli?
-Jak to? Nie wiesz?!- Natalia wydawała się być bardzo zdziwiona. Skoczyła z ławki i po chwili stała przed niepewną Magdą.

-No, jakoś nie...

-Powiem ci, ale skoro one same ci nie powiedziały, to nie wydaj mnie. Ok?

-Jasne!

-Dobra... To słuchaj...- Dziewczyna znów usiadła obok i poczęła mówić szeptem.- One podobno miały jakieś kłopoty z policją...

Magdzie zrobiło się gorąco.

-To znaczy ja nie wiem tak konkretnie, ale...- Kończyła.-  Wydaje mi się, że kradną....

-Ale skąd masz takie informacje?- Dziewczyna starała się trzeźwo myśleć.

-Moja mama wczoraj widziała jak uciekały... Była z nimi jeszcze jakaś laska, której nie znała....

I znowu to gorąco. Magda poprawiła na sobie bluzkę i spojrzała na zegarek.

-Wiesz co? Ja muszę już iść..

-Ok. Aha! Jeszcze jedno. Zastanawiam się, czy może powiedzieć o tym wychowawczyni. Robić to?

-Nie. Nie rób tego.- Rzuciła na koniec i odeszła. Rzeczywiście. Może mieć kłopoty. Swoją drogą, to ciekawe, czemu ta Natalia tak chce skarżyć na innych... Plotkara. Kolejna niepewna koleżaneczka. Tak jak jeszcze niedawno Magda była smutne, obecnie władała nią złość. O co chodzi? Czy każdy chce jej namącić w głowie?

 "Ding dong". W progu drzwi stanęła mama.

-Wchodź, szybko.

Dziewczyna prędko zdjęłą kurtkę, buty, rzuciła torbę na podłogę i ruszyła do pokoju. Stanęła w progu i oniemiała.
-Dzień dobry. Tu podkomendant rejonowego posterunku Policji.

-Dzień dobry.- Dziewczyna była cała zdruzgotana. Także jej mama miała jakąś taką przezroczystą twarz.

Po chwili wszyscy siedzieli już w fotelach. Magda nie mogła poradzić sobie  z bolącym brzuchem i walącym jak młot sercem.

-Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana. No, przyznaj się, co zmajstrowałaś?- Mężczyzna wydawał się być wesoły. To zdziwiło wszystkich obecnych.

-Jaa...  nie chciałam zrobić nic złego...

-Tylko się z tobą droczę, koleżanko.- Zaśmiał się policjant.

Spadł jej kamień z serca. Nie chodziło o nią, ufff... Ale chyba nie powinna myśleć tak egoistycznie... Przecież może wydarzył się jakiś wypadek czy coś jeszcze gorszego, lecz po co ona by tam miała się spowiadać? Tak, na pewno chodzi o "paczkę". Na pewno.

-Zacznę od tego, że nie jesteś jedyną. Odwiedziłem już kilka domów twoich kolegów z klasy. Na początku obiecaj mi- o tym, o czym ci zaraz powiem nie mogą się dowiedzieć osoby, których sprawa bezpośrednio dotyczy. Zrozumiałaś?

-Tak. Zrozumiałam obiecuję. Ale o co chodzi?- Magda była już wystarczająco zdenerowała i nie miała ochoty wysłuchiwać tych wstępów, zakończeń itd. Interesowała ją jedynie TA sprawa.

-Dobrze. Z pewnością kojarzysz, ponoć nawet już się blisko "zakumplowałaś" z ... Agnieszką, Agatą i... jak jej było... Moniką. Tak, Moniką. Czy coś o nich wiesz?

-No, owszem. Chodzimy ze sobą do klasy. Są...

-Jakie są?

-Są sympatyczne. Jestem nowa w tej szkole i aby rozmawiać jakoś konkretnie na temat uczniów do niej uczęszczających, jest troszkę za wcześnie.

-Kochana, wiem, wiem. Ale przecież.... no wiesz.... zachowywały się jakoś dziwnie? Rozmawiałaś z nimi?

-Hmm... raczej nie...- Dziewczyna myślała, że zaraz wybuchnie. Nerwy kłębiły się w każdym zakątku jej ciała. Dlaczego ta Natalia musiała to zrobić? Cholerna zołza...
-Czyli?

-To znaczy... chodzimy razem do klasy, więc no... tam czasem gadałyśmy... to znaczy... rozmawiałyśmy.

-A byłaś gdzieś z nimi?- Policjant ponownie zadał pytanie.

Dziewczyna wstrzymała oddech i spojrzała na mamę. Ta tylko ponagliła ją skinieniem głowy.

-Tak.

-A gdzi wychodziłyście?

-Do sklepu.

-Jakiego?

-A... No, zapomniałam nazwy...

-Coś mi kręcisz...

-Nie, nie. To była Promenada. Na bank!

-A co tam robiłyście?

Magda czuła się osaczona. Mówić prawdę i wydać nowe koleżanki, a ocalić siebie, czy historię zataić przynajmniej na jakiś czas?

-No, zakupy.

-Koleżanko, jakie zakupy?- Mężczyzna wcześniej nie wyglądał tak groźnie.

-Ja dokładnie nie wiem, bo ja oglądałam wtedy coś innego... taką chustkę...

-Mówisz o tej chustce, którą dostałaś od tej... Moniki?- Wypaliła mama.

To już koniec.

-Proszę ją przynieść.

Dziewczyna na trzęsących się nogach ruszyła do pokoju. Miała ochotę się w nim zamknąć i w ogóle nie wracać. Ale cóż... Otworzyła szufladę. "Gdzie ona jest? Leżała dokładnie w tym miejscu!". Magda była co do tego pewna. Sprawdziła jeszcze szafę, kolejną szufladę, a nawet zajrzała pod łóżko. Prezent... wyparował. I co robić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz