Witajcie ponownie! Tu Sophie! Swoje konto na Stardoll oddałam mojej koleżance, ale za kontynuację opowiadania, które odniosło tak duży sukces rok temu, biorę się ja! Mam nadzieję, że seria "Różowe Soczewki" spodoba Wam się jeszcze bardziej i z chęcią zaczniecie zaglądać na blog. Pozdrawiam i życzę udanej lektury!

piątek, 22 października 2010

Różowe Soczewki, rozdz.4

-I znowu się udało...- Agnieszka wyglądała na wyjątkowo uradowaną.- Ale przyznać się, która nie wyrwała kodu kreskowego?



 Magdzie zaczęły drżeć nogi. Wiedziała, co się stało.



-Może pójdziemy już. Co?- Tym razem nawet nie próbowała udawać wyluzowanej.



-Oj, poczekaj.- Aga zaczęła grzebać w swojej workowatej torbie.- Proszę, to dla Ciebie.



Trzymała w rękach chustkę. "Zaraz, zaraz, to ta ze sklepu".



-Nie, nie. Nie mogę tego przyjąć.- odezwała się Magda.



-Trzymaj. Tak na miły początek.



-Dobrze, ale wyjdźmy już stąd.- Wzięła do rąk owy prezent. Dłonie miała mokre. Z każdym krokiem bała się, czy aby ktoś nie czai się za rogiem. Światła zaślepiały ją. W głowie miała ciągle dźwięk alarmu. Reszta dziewczyn wprost przeciwnie. Szły pewnym krokiem, nie oglądając się na nikogo. W końcu wyszły.



-Dziękuję za chustkę. Muszę już iść.- Dziewczyna miała największą ochotę uciec.



-A nie wpadniesz do mnie?- Zatroskała się Monika.



-Nie, sorry. Obiecałam mamie pomoc przy, przy... przy praniu. Może kiedy indziej.



-No, dobra...



Każda poszła w inną stronę.



Magda przez całą drogę nie myślała o niczym innym niż o tej durnej szkole. Zapowiadało się tak niewinnie. A teraz? Podsumowując- naraziła się już dwójce dziewczyn, a inna paczka... lepiej nie mówić. Chyba po raz pierwszy w życiu była w tak wielkiej kropce.

-Już jestem! - Magda rzuciła torbę w kąt. Szklany wazon stojący na stoliczku zatrząsł się niebezpiecznie.

-Co tak późno?- Głos mamy dobiegał z kuchno.

-No tak... Korek był...- Palcem zaczęła tworzyć kółka na blacie stołu.

-Dobra. Siadaj, jest spaghetti.- Dziewczyna oblizała się na myśl o jej ulubionym daniu, które skonsumowała jak najszybciej i wbiegła na górę.

"Odpaliła laptopa" i weszła na chat. Jej stara przyjaciółka na szczęście była dostępna.

MissBebe: Czeeeeść! Jak tam w nowej szkole?

Fantasia: Jakoś tam jest....

MissBebe: Nie gadaj. No, jak?

Fantasia: Szczerze? Okrrropnie!

MissBebe: Co się stało?

Fantasia: A... nieważne. Porozmawiajmy o czymś ciekawszym.

MissBebe: Chętnie, ale sorry... Muszę już iść. ;(

Fantasia: Aha.

"Znajomy MissBebe stał się niedostępny"- komunikat pojawił się na ekranie monitora. Magda nie poczuła się z tym dobrze. Chciała się wyżalić starej przyjaciółce. A ile gadały? Może minutę... A może mniej. Cały dzień dawał jej się we znaki. To takie dziwne, że podczas dwunastu godzin może się tyle wydarzyć. Dziewczyna wzięła do rąk piżamę i poszła się myć.

Po relaksującej kąpieli- jedynej przyjemności w ciągu dnia, Magda od razu położyła się do łóżka. Nie chciała o niczym myśleć, nie chciała się niczym zadręczać. Usnęła. Jednak stan błogiej rozkoszy nie potrwał zbyt długo. Ktoś wszedł do jej pokoju i zapalił światło.

-Aj! Moje oczy!- Dziewczyna obtarła rękami powieki.

-Co to jest?- Ton głosu mamy nie wskazywał na nic dobrego. A jak się później okazało, wyraz twarzy także. W ręce kobiety leżała pognieciona chustka. Ta ze sklepu.

-Dostałam od koleżanki.- Na twarz Magdy wylał wielki rumieniec.

-Aha. Szkoda, że mi nie pokazałać...- Mama nadal nie wyglądała na zadowoloną.

-Oj, zapomniałam...

-Dobrze, śpij.

Światło zgasło. Dziewczyna poczuła się lepiej. W ciemności nikt nie mógł zobaczyć jej zbolałego wyrazu twarzy. Przez resztę nocy nie mogła spać. Tak bardzo żałowała, że nie może cofnąć czasu. W poprzedniej szkole było jak było, ale tu może "wkopać się" w dużo większe kłopoty.

 I właśnie z taką myślą następnego dnia znalazła się w gimnazjum. Od progu przywitały ją nowe koleżanki.

-Cześć! Zrobiłaś w klasie nie małą furorę. Wszyscy gadają o twoich potyczkach z Al i Maggie.

Magda nie poczuła się z tym dobrze.

-Aha... A gdzie one są?

-Nie przejmuj się nimi. W dzienniku mają spóźnienie na spóźnieniu. Było tak rok temu będzie tak i teraz.

Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i potarła dłonią przedramię.

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do klasy.

-Mam dla was komunikat!- Polonistka powitała uczniów nową nowinką.

-Słuchajcie uważnie.- Zaczęła wyraźnie podekscytowana nauczycielka. - Pod koniec września wybieracie się na zieloną szkołę!

W klasie dało się słyszeć okrzyk zadowolenia. Na twarzach uczniów zagościł uśmiech . W pierwszej chwili i w Magdzie zrodziło się pozytywne uczucie. Jednak później dreszcz zatrząsł nią mocno. Przelękła się wizji do czego mogą doprowadzić ją nowe koleżanki. A patrząc na ich dziką euforię, można było spodziewać się wszystkiego.

-Jesteśmy razem w pokoju, nie?- Agata stała już przy Magdzie.

-Raczej tak...- Dziewczyna zawadziła ręką o kieszeń swoich jeansów.

-No, mamy nadzieję.- Po chwili odezwała się Monika.

Magda poczuła się dziwnie. Miała wrażenie, że ta cała paczka ją lubi, ale też nie jest w stosunku do niej w stu procentach szczera. Dalej nie miała już czasu na resztę przemyśleń. Polonistka poczęła opisywać całą wycieczkę.

-Chciałbym by nie była to taka wyprawa, która niczego was nie nauczy. Mam nadzieję, że nieco pozwiedzamy i...

Tym razem klasa była zdecydowanie niezadowolona. Kto lubił słuchać tych nudnych opowiadań równie mało interesującej przewodniczki w wielkich okularach na nosie i rozciągniętej spódnicy.

-Oj. Nie bądźcie tacy. Umówiłam sie już, że to poznawanie nowych miejsc nie potrwa długo. Jeden, dwa dni.

-A na ile tak w ogóle mamy pojechać?- Chłopak o imieniu Paweł trzeźwo krzyknął z końca sali.

Jednak nauczycielka nie zdąrzyła odpowiedzieć, bo drzwi od klasy się otworzyły, a w nich ukazały się twarze Ali i Małgosi. Obydwie spóźnione, obydwie zadowolone i dumne z siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz